Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sheep z miasteczka Kraków. Mam przejechane 10297.21 kilometrów w tym 1568.58 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sheep.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
63.81 km 40.00 km teren
02:28 h 25.87 km/h:
Maks. pr.:52.74 km/h
Temperatura:19.0
HR max:185 (100%)
HR avg:162 ( 88%)
Podjazdy:335 m
Kalorie: 2255 kcal
Rower:Centurion

Dolsk 2011

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 1

Oficjalny czas 2:27:52
Open 187/266
M3 67/93
Zacząłem jak zwykle (chociaż chciałem inaczej) czyli tragicznie. Po sześciu kilometrach myślałem że wyprzedzili mnie już wszyscy i będę jechał z matkami z dziećmi, staruszkami i kobietami w ciąży. Nie wiem jak to jest ale na początku rąbią mnie wszyscy i to zupełnie bez powodu :-) Ale po 10 km zacząłem jechać całkiem przyzwoicie w moim przekonaniu i nawet mi się podobało. Pewnie dlatego że było asfaltowo :-) Wiatr już dawał się we znaki, przeskakiwałem sobie od grupki do grupki i gitara. Przed pierwszym bufetem zrobił się ładny pociąg z silnym gościem robiącym za lokomotywę ale trwał krótko bo jakoś się samoistnie rozłożył w strefie bufetu. Nie zatrzymywałem się - zaraz potem doszedłem dwóch zawodników ze sobą współpracujących i już we trójkę zasuwaliśmy prawie trzydzieści kilosów. Po drodze zgarnęliśmy jednego Marudera i w takim składzie z tankowaniem bidonów na drugim bufecie zasuwaliśmy do mety. O sile i przewadze zespołu nad jednostką świadczą fakty - pojedyncza ranna antylopa (kłania się A. Górski ze skeczem o lachonach:-)), która oddzieliła się od stada i samotnie walczyła z wiatrem nie miała żadnych szans podłączyć się do pociągu nawet w wersji mini. Chociaż próbowały :-) Sam o tym wiem bardzo dobrze bo rok temu byłem taką antylopą i było mi z tym bardzo źle!!!
Niestety kilka kilomterów za drugim bufetem z naszego mini pociągu mało co zostało i zaczęła się walka o przetrwanie.
Dotarłem do mety jako ostatni z team'u ale całkiem zadowolony. Pojechałem na tyle ile mogłem i gdybym tak tragicznie nie rozpoczął to byłoby całkiem OK.
Następny start w Zabierzowie i tam się zobaczy czy w ogóle coś jeżdżę czy tylko udaję.
Kategoria maratony



Komentarze
robin
| 19:51 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Gratulacje!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa argiw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]